środa, 8 października 2014

Jazda rowerem to oszczędność - czy aby na pewno? [aktualizacja]

"Jazda rowerem w celach komunikacyjnych to oszczędność pieniędzy. To wie każdy."
Tak rozpoczyna się artykuł opublikowany na portalu gazeta.pl (http://tinyurl.com/pvo2ek6).
Na tymże portalu, jak również w wielu innych miejscach z jednej strony atakowani jesteśmy reklamami najnowszych rowerów i akcesoriów, a z drugiej - twierdzeniami o oszczędnościach płynących z pedałowania.
Moje osobiste doświadczenia sugerują, że z tymi oszczędnościami to zwykła bujda. Fakt - jestem rowerowym gadżeciarzem i wydaję na rower więcej niż statystyczny Kowalski, ale też nieco więcej niż ów Kowalski jeżdżę. Idąc za tokiem rozumowania wprost z rowerowej tuby propagandowej - powinienem pławić się w luksusach wynikających z zaoszczędzonych sum. Ponieważ jednak dotychczasowe doświadczenia nijak miały się do twierdzeń z gazet - postanowiłem to policzyć.

Założenie jest proste i wzięte prosto z mojego życia. Do pokonania mamy codziennie dwukrotnie dystans 20km. 

W szranki niech zatem staną samochód, skuter, rower oraz komunikacja miejska. Obliczenia są bardzo uproszczone - jeśli uważacie, że o czymś istotnym zapomniałem, lub coś przekłamałem - dajcie znać w komentarzach.

Dla auta, na miesięczny koszt składa się - rozłożona w czasie cena zakupu, ubezpieczenie, cena paliwa, myjni, materiałów eksploatacyjnych (płyny do spryskiwaczy, olej, itd.) oraz opłacenie miejsca postojowego. Wyliczony miesięczny koszt waha się od 440zł (gruchot na gaz + darmowe miejsce parkingowe) do 1680zł (niezłe, w miarę nowe auto).

Dla skutera przyjąłem dane dostępne w sieci dla popularnej pojemności 125cc. Uwzględniając koszt zakupu, ubezieczenia, paliwa, ciuchów (kask, kurtka) i materiałów eskploatacyjnych licznik zatrzymał się na okolicach 330zł/mc.

Rower - uwzględniłem tu rozłożoną w czasie cenę zakupu, wydatki na materiały eksploatacyjne oraz ciuchy. Począwszy od roweru typu "ma dwa koła i jeździ" do "wypasionego" wyliczone koszty to 130zł/mc do 330zł/mc. Tu od razu uwaga odnośnie "wypasionego" - nie miałem na myśli nic ekstrawaganckiego. Solidny rower za kwotę rzędu 4 tysięcy złotych. Żadne tam złote klamki hamulcowe, karbonowe koła i takie tam.

Zbiorkom - na przykładzie Warszawy. Dla obliczeń przyjąłem koszt biletu kwartalnego, bo taki jest chyba najbardziej popularny wsród zagorzałych fanów komunikacji miejskiej. I tutaj w zależności od tego, czy mieszkamy w granicach miasta, czy też poza - miesięczne koszty wahać się będą od 80zl/mc do 190zł/mc.


Ojej... czyli jednak nie jest najtańszy. A przecież nie zawsze możemy pojechać na rowerze i wtedy trzeba kupić bilet jednorazowy. Ostatnio staram się dojeżdzać rowerem codziennie. Niezależnie od deszczu, temperatury, itd. (szczęśliwie jednak aura jest moim sprzymierzeńcem). Mimo wszystko- w przeciągu ostatnich 6 tygodni dwukrotnie musiałem skorzystać z komunikacji miejskiej, co uszczupliło mój portfel o ok 20zł. Taką kwotę (jeśli nie większą) należałoby moim zdaniem doliczyć do kalulacji rowerowej, aby urealnić nieco wynik. A co z okresem listopad-luty? Czy przeciętny rowerzysta będzie w stanie zrezygnować z komunikacji miejskiej podczas największego pogodowego syfu?

Jestem wielkim fanem 2 kółek i jazda na rowerze sprawia mi autentyczną frajdę. W dodatku jest zdrowa, a czas potrzebny na dojazd do pracy rowerem jest porównywalny z czasem podróży komunikacją miejską. Te argumenty są wystarczające, żebym mógł ze spokojnym sumieniem namawiać wszystkich na rower. Nie muszę mieszać do tego wyssanych z palca argumentów ekonomicznych.



Edit [13.10.2014]: Dodałem poniżej szczegółowe rozbicie kosztów dla wariantu 130zł/mc. Jak pokazał w swoim komentarzu Przemysław - można taniej. I nie miał tu na myśli patologii typu rower za 200zł (o tym już niedługo na blogu), a z życia wzięte wyliczenia. Spróbuję przeliczyć wersję super-minimalistyczną według przyjętej wcześniej metodyki i dam znać co wyszło. A tymczasem obiecane zestawienie:

3 komentarze:

  1. Jestem ciekaw skąd wzięła ci się taka kwota miesięczna opłat za rower. Osobiście codziennie dojeżdzam do pracy na rowerze, a wcześniej - jak studiowałem - na uczelnię. Aktualny rower mam już jakieś 7 lat i przez ten czas wydałem na niego może jakieś 500zł. Jeśli doliczyć jego koszt to byłoby +900zł i powiedzmy jakieś akcesoria ubiorowe 200-300zł -> co daje mi koszt 1600-1700zł. Załóżmy jakąś mega najgorszą wersję że wydałem nawet 2x tyle, czyli 4000zł. Rozkładając tą kwotę na 7 lat czyli 4000/(7*12) ~=48zł na miesiąc, a założyłem bardzo pesymistyczną wersję. Czyli ja średnio wydaje miesięcznie na rower jakieś 25zł. Moglibyśmy doliczyć jeszcze taką sytuację, że zimuję (3 miesiące) rowerek i mam migawkę wtedy. Migawka 3 miesięczna kosztuje w Łodzi (nie licząc czasu studiów, gdzie miałem zniżki) 192zł/12 = 16zł - taką kwotę powinienem doliczyć do tych 25zł czyli mamy16+25=41zł miesięcznie (pesymistycznie 48+16=64zł). Czyli z moich luźnych wyliczeń wyszła mi kwota kilkukrotnie mniejsza (a w pesymistycznym założeniu 2x mniejsza) od twojej dolnej części skali. Z chęcią zobaczyłbym szczegółowy spis kosztów - skąd ci takie kwoty wyszły.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze... tadam tadam [strzelają korki od szampana] - nagroda za pierwszy komentarz jest Twoja :-) Pozwól tylko, że zastanowię się, co mogłoby nią być :-) Poza, rzecz jasna, wiekuistą chwałą.
    Ad meritum - moje dotychczasowe rowery miały dość krótki czas życia i stąd może zbyt pesymistycznie założyłem 3 letni okres użyteczności roweru. Dodatkowo założyłem, że rocznie dojdzie ok 10% kosztu roweru w częściach. Do tego materiały eksploatacyjne (dętki, smary, szuwaksy do czyszczenia). Dużym elementem (może za dużym?) były u mnie ciuchy, które praktycznie dla każdego wariantu były wycenione podobnie. Jestem zdecydowanym zwolennikiem typowo rowerowych ciuchów, stąd założyłem konieczność skompletowania pełnej rowerowej garderoby. Tutaj wydanie 500zł nie jest żadnym problemem (kurtka+koszulki+spodenki+polar+długie spodnie). No i tak - założyłem, że jednak grudzień-luty, to jednak komunikacja miejska.

    Zaktualizuję wpis o rozpiskę pierwotnie analizowanego najtańszego zestawu- faktycznie tok myślenia/obliczeń nie został opisany zbyt szczegółowo. No i spróbuję zestawić coś tańszego- z dłuższym okresem "amortyzacji" :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyszła mi jeszcze do głowy jedna kwestia, której nie poruszyłem w wyliczeniach. Nie każda firma udostępnia swoim pracownikom prysznice. Np. moja nie. Nie wyobrażam sobie dojazdów bez możliwości wykąpania się przed pracą, więc chodzę w tym celu na siłownię, która znajduje się w tym samym budynku. Akceptują tam karty multisport, którą mam z pracy, ale też cośtam do niej muszę dopłacać. Gdybym nie jeździł rowerem - teoretycznie mógłbym z niej zrezygnować, bo z racji na kontuzję i tak z samej siłowni korzystać za specjalnie nie mogę (a pobiegać można w parku).

    OdpowiedzUsuń