poniedziałek, 13 października 2014

Chcesz miec lekko? Bedzie twardo!


Dziś krótka recencja sprzętu. I zarazem coś dla prawdziwych twardzieli! Niedługo gwiazdka- może się zainspirujecie ;-) Nic tak w końcu nie mobilizuje do oszczędzania, jak jasno obrany cel!

Wiele osób prędzej, czy później łapie się na chęci odchudzenia swojego roweru. Jak w wielu dziedzinach, tu również obowiązuje powiedzenie "Sky is the limit". Gdzie "sky" (w wersji, którą faktycznie można kupić) obecnie jest w okolicach 4-5kg dla roweru szosowego oraz około 6-7kg dla roweru górskiego. Z moich doświadczeń wynika, że w odchudzaniu roweru można wyróżnić 4 charakterystyczne fazy.

1. wymiana cieżkiego "złomu" - cena w okolicach 50groszy za każdy zaoszczędzony gram. Działa przez pierwszy kilogram.
2. odchudzanie dostępne dla przeciętnego Kowalskiego - cena w okolicach złotówki za gram. Działa przez drugi kilogram.
3. odchudzanie na poziomie europejskim - cena w okolicach euro za gram. Działa przez trzeci kilogram.
4. odchudzanie na poziomie kosmicznym - cena istotnie wyższa. Gdy chcemy iść na rekord.

Z uwagi na fakt, że autor tego bloga zarabia w złotówkach - zajmować się tu będziemy przy recencjach sprzętu przede wszystkim kategoriami 1 i 2. No i kategorią numer 3 - w końcu mamy europejskie aspiracje, nieprawdaż? ;-)

I po co to długie wprowadzenie? Żeby pokazać jak magiczną część dziś opiszę. Technologia wprost z kategorii 3./4., oszczędza prawie 200gramów, a kosztuje niecałe 150zł (choć można kupić podobne i za 1000zł). Jest jednak małe ale- trzeba mieć twarde cztery litery :-)

Tak- chodzi o siodełko z włókna węglowego. Zastąpiło wczoraj na mojej szosie wysłużone już nieco tradycyjne siodełko i zostało poddane testowi- drodze do pracy i z powrotem. Siodełko przeżyło, Wasz testujący również, a zatem jak na razie wszystko zgodnie z planem. Oczywiście nie wypowiem się tu na temat długoterminowego użytkowania - na to przyjdzie czas. Ale kilka spostrzeżeń na szybko:

- wygląda bardzo fajnie. Oczywiście jest to kwestia całkowicie subiektywna. Z pewnością też nie pasowałoby do każdego roweru. Ale do tych nowoczesnych - jak najbardziej.
- waży tyle co nic. Zważone na wadze kuchennej- wynik gdzieś pomiędzy 95, a 100 gramów. Nawet w porównaniu z lekkim tradycyjnym siodełkiem (ok 250gramów), to duuuużo mniej.
- muszę szczerze powiedzieć, że trochę się na początku bałem, że po prostu pode mną pęknie. Ale na szczęście tak się nie stało. Jest to jednak kosmiczny materiał.
- szerokość siodełka na szczęście jest odpowiednia i daje dobre oparcie.
- to jak z wygodą? No z pewnością nie jest to żelowa kanapa ;-) Bez kolarskiej pieluchy nawet nie ma co próbować siadać.
- czy będzie to moje podstawowe siodełko, to czas pokaże.

No i fotka siodełka oraz roweru z dzisiejszego testowego przejazdu:

PS: Tak, wybacznie proszę zdjęcie roweru ze złej strony. Jak podjechałem, tak zrobiłem zdjęcie - szybciej jeżdżę niż myślę.

1 komentarz:

  1. fajny fajny rower :) tez bym sie bał o rodzinne skarby i siodełko - w koncu kosztowało! a wracać na sztycy to z pewnościa byłoby coś ale nikomu nie życzę :D
    koła 28" a rama 19"?

    OdpowiedzUsuń