środa, 12 listopada 2014

Co przeszkadza w jeździe jesienią? Choroba!


Długi weekend minął i Wasz niestrudzony poszukiwacz oszczędności i nowinek rowerowych wrócił na szlak rowerowy dom<->praca. Niestety od dwóch tygodni męczy mnie (jak również pozostałych domowników) przeziębienie, więc ucierpiała na tym aktywność blogowa. Pal licho gluty cieknące z nosa, ale płaczące dziecko nie pozwala na skupienie się na "twórczości" ;-) Mam jednak nadzieję, że absurdalnie wysoka dawka witaminy C, stresu w pracy i hektolitry kawy pozwolą mi już niedługo powrócić z nowymi wpisami.

Dlatego też- nie lękajcie się, dzielnie pedałujcie przez jesienną słotę, a już niedługo na blogu masa ciekawostek.

PS: nie- regularna aktywność fizyczna nie wzmacnia odporności ;-)

PPS: żeby zachęcić Was do wdrożenia niektórych rad oszczędnościowych pochwalę się, że prowadzony przeze mnie od września eksperyment oszczędnościowy dał już 1300zł! Byłby to wynik jeszcze bardziej imponujący, gdyby nie fakt, że na części rowerowe w międzyczasie wydałem "nieco" więcej ;-)

niedziela, 2 listopada 2014

Oszczędzamy, część druga. Używki.


Długo się zastanawiałem nad odpowiednim tematem przewodnim drugiego odcinka cyklu o oszczędzaniu. Pierwotnie temat używek chciałem zostawić jako coś w rodzaju coup de grâce ostatecznie rozprawiającym się z naszym wewnętrznym demonem rozrzutności. Ale jak tu zachować umiar (i opisać przemyślenia dotyczące proszku do prania), skoro mamy światowy dzień oszczędzania. Trzeba uderzyć „z grubej rury”.

Cel

Połączymy pożyteczne z pożytecznym i postawimy sobie dwa cele. Poprawę stanu zdrowia oraz poprawę stanu portfela. A portfel posłuży nam do zakupu roweru. CO? ROWER? A czemu nie! W końcu miało być „z grubej rury”. Zauważcie jednak, że nie mówię jaki to rower. W zależności od determinacji w oszczędzaniu oraz w zależności od tego, jakie kwoty obecnie przeznaczacie na używki, rozpiętość może być spora. Ale nie ubiegajmy faktów. Więcej na ten temat- w podsumowaniu.

Horyzont czasowy

Realizacja ambitnych celów wymaga czasu. Tutaj mówimy o poważnej zmianie przyzwyczajeń i nawyków- dajmy sobie czas, by w pełni docenić owoce naszej pracy. Proponuję spotkanie za rok- w następny światowy dzień oszczędzania na podsumowanie.

Sposób

Palisz? Przestań!

Pijesz? Pij mniej!

Z uwagi na fakt, iż strona ta adresowana jest do wszystkich entuzjastów rowerów, także tych nieco młodszych- nie będę odnosił się tu to innych używek. Są to jednak (najczęściej) używki droższe niż wspomniane powyżej, więc tym bardziej warto zastanowić się nad zmianą przyzwyczajeń.

Analiza

Zacznijmy od palenia papierosów (palenie głupa nic nie kosztuje, więc pomijamy je w naszej analizie).

Paczka papierosów kosztuje ok. 14zł. Zakładając, że palisz, drogi czytelniku, 5 papierosów dziennie i płacisz za swojej papierosy z własnej kieszeni, nałóg kosztuje Cię 105zł miesięcznie. Gdybyś, drogi czytelniku, palił 3, 7 lub 10 papierosów dziennie, to miesięczny koszt z tym związany wyniósłby odpowiednio 63zł, 147zł, 210zł.

Palenie papierosów wpływa bardzo negatywnie na kondycję, zwiększa ryzyko wystąpienia wielu różnych poważnych chorób, truje najczęściej osoby postronne i śmierdzi. Proponuję zatem przestać już od dziś!

Poniższa tabela przedstawia kwoty, które możemy zaoszczędzić rzucając ten nałóg.



A ponieważ nie znam osoby, która byłaby abstynentem, a jednocześnie paliła papierosy, to potraktujmy kwoty z tej tabeli jedynie jako dobry początek.

Teraz płynnym ruchem przechodzimy do tematu alkoholu.

Nie jestem radykałem, który każe Wam przestać pić. Nie dlatego, że jest to zdrowe (bo nie jest), nie dlatego, że tanie (bo nie jest), ani też dlatego, że jest neutralne dla kondycji (bo nie jest). Po prostu nie jestem hipokrytą i czułbym się nieco głupio doradzając odstawienie alkoholu samemu popijając przy pisaniu tego wpisu piwo. Przejdźmy jednak do rzeczy i zastanówmy się ile można zaoszczędzić na tym obszarze używkowej konsumpcji.

Bo, że można, to zorientowałem się próbując podliczyć liczbę piw wypitych podczas mistrzostw świata w piłce nożnej. Ostrożne szacunki wskazują na ok. 50. Przy średniej cenie rzędu 3,50zł za butelkę (a pewnie wyższej, bo nie oddaję butelek tylko wyrzucam do śmieci) daje to kwotę prawie 180zł w ciągu jednego tylko miesiąca. A jak policzymy lepsze piwo? A jakbym pił w knajpie? Strach pomyśleć ;-)

Weźmy do naszej analizy 3 osoby (podobieństwo do żyjących, znanych mi osób jest zupełnie przypadkowe i niezamierzone). Osoba A w swojej ocenie praktycznie w ogóle nie pije alkoholu. Raptem kieliszek wina do obiadu, w weekend góra dwa. A, że dziwnym trafem A jada obiad codziennie, to i codziennie takowy kieliszek wypija. Zanim jednak oskarżymy A o rozrzutność, zauważmy, że jada owe obiady w domu, a zatem i w domu spożywa wino. Ile to kosztuje? Zakładam, że A wypija w ten sposób dwie butelki wina tygodniowo. Średnia cena spożywanego przez A trunku, to „raptem” 25zł za butelkę (nie, A zdecydowanie nie jest rozrzutną osobą), więc łatwo policzyć, że miesięcznie wydaje na alkohol ok. 215zł. W skali roku 2600zł.

B jest miłośnikiem sportów i smakoszem piwa. Co weekend do meczu wypija 2 piwa, w tygodniu jeszcze jedno, góra dwa (liga mistrzów, siatkówka, itp., itd.). Dodatkowo B co miesiąc chodzi z kolegami na piwo na mieście (4szt. w cenie „miastowej”). Ileż to drogi B przepijasz? Jak nic wychodzi 90zł miesięcznie, czyli prawie 1100zł rocznie.

C pija trunki wszelakie, głównie jednak te mocniejsze. Szczególnie w weekend, gdy C imprezuje. C szacuje, że podczas weekendowego melanżu spożywa 2 piwa (sklepowe), 2 drinki (domówka), 4 drinki (klub). Przy tym 3 piwa w tygodniu wydają się zupełnie niczym. Szczególnie, że C pija raczej te tańsze, puszkowe. Krótka kalkulacja i voila: C wydaje miesięcznie na alkohol 225zł, co w skali roku daje 2700zł.

Nie próbuję nawet proponować niczego w rodzaju „tańszych zamienników”, czy namawiać do picia w domu przed wyjściem na imprezę ;-) Z pewnością jednak zgodzicie się ze mną, że zarówno A, B jak i C spokojnie mogliby (z pożytkiem dla zdrowia) ograniczyć ilość wypijanego przez siebie alkoholu i zaoszczędzić powiedzmy te 50% wydawanych nań kwot. To samo dotyczy weekendowych degustatorów koniaku, miłośników polskiej wódki, czy popijających co drugi dzień dżin z tonikiem. Nie zapominajmy o starej chińskiej mądrości mistrza Chio: „kto browar tankuje, ten chipsy pochrupuje”. A chrupki są niezdrowe i drogie :-)

Sekcję alkoholową podsumujmy następującą tabelką pokazującą ile zaoszczędzili, w skali roku, alter ego naszych bohaterów, którzy piją połowę tego co A, B i C.



Podsumowanie

Kwoty, które można oszczędzić dzięki silnej woli w opisanych dziś obszarach są spore, ale bardzo zróżnicowane. Od 550zł niepalącego piwosza, aż po ponad 3000zł palącego miłośnika wina.

O ile za 3000zł można kupić, lub złożyć bardzo fajny rower, to za 550zł będzie to znacznie trudniejsze. Obok listy części i gadżetów rowerowych, które polecam planuję również zamieścić na blogu listę rowerów, które mogą służyć jako inspiracja w różnych kategoriach cenowych. Obie te listy już niedługo (prace trwają).

To, co przy oszczędzaniu jest bardzo ważne, a co podkreślają zarówno reklamy („a ile z tego bla bla bla”), jak również kawały (google: „kawał palenie porsche”), to faktyczne odkładanie zaoszczędzonych pieniędzy. Co z tego, że pozbawicie się przyjemności płynącej z czwartego piwa z kolegami w piątek, jeśli wydacie zaoszczędzone pieniądze na kebaba w sobotę, czy DVD z nową polską komedią. Zachęcam wszystkich, którzy zdecydują się podjąć wyzwanie (czy to wodne z części pierwszej cyklu o oszczędzaniu, czy używkowe z niniejszej), aby regularnie zapisywały swoje postępy i odkładały zaoszczędzone pieniądze (konto oszczędnościowe, skarbonka, subkonto, skarpeta, materac, sejf – wszystko jedno). A już za kilka miesięcy, czy za rok będzie można wydać je, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, na rower :-) Czego sobie i Wam życzę!